Henryk Semrau, Ploteczki i nieploteczki z czterech oflagów
O pobycie, trwaniu i przetrwaniu polskich oficerów w
niemieckiej niewoli w oflagach podczas II wojny światowej różni autorzy
pisywali „różnie”. [...]
Sprawa przetrwania niemieckiej niewoli wojennej nie była ani łatwa,
ani prosta. Okresy głodu, ucisku, presji i terroru w pełnej izolacji
mogły doprowadzać do depresji psychiczno-duchowej, tak bardzo
niebezpiecznej w obrębie zamkniętych obozowych drutów kolczastych.
Przed takim stanem obowiązywała zdecydowana i stanowcza samoobrona.
Dlatego też – poza zwykłymi źródłami informacji – jeńcy wojenni chętnie
czerpali wiadomości z takich źródeł, jak: „pewna pani powiedziała pewnej
pani” lub – przepraszam za nieeleganckie wyrażenie – z schelesparole.
Oczywiście – w takich sytuacjach – obowiązywała ściśle określona i
ustalona zasada korzystania z tych pseudoinformacji. Jeśli spełniały one
rolę „podnośników” na duchu, wierzono w nie niewzruszenie, choćby były
wierutnym kłamstwem, oczywistą nieprawdą czy też banalną bzdurą.
Odwrotnie. Jeżeli informacje zawierały treść negatywną i deprymującą,
choć oczywistą i prawdziwą, chętnie „przesiewano” je przez siatki
wątpliwości i niewiary w ich autentyczność. Biada temu, kto takiej
sztuki nie opanował…